Uroczystość narodowa w Krobi r. 1807.

źródło: Kronika Gostyńska

Gdy Napoleon zmiażdżył pod Jeną Prusy, zawrzało w Wielkiem Księstwie Poznańskiem. Wszystkich oczy skierowały się na zachód, oczekując, że stamtąd przyjdzie swoboda i wolność tak bardzo upragniona. A gdy po utworzeniu Księstwa Warszawskiego nakazano na nowo poprzybijać na gmachach rządowych orły polskie, czyniono to wszędzie z taką pompą, na jaką tylko stać było ówczesnych obywateli. Akt ten stawał się wszędzie manifestacją narodową i patrjotyczną. Miły opis takiej manifestacji w Krobi znalazł się w Gazecie Poznańskiej z dnia 30 maja 1807 (nr. 43), to też podajemy go poniżej w całej rozciągłości.

Z Krobi, dnia 25 maja.

„Dzień 8 maja, św. Stanisławowi Patronowi Królestwa Polskiego poświęcony, stał się tu uroczystym z powodu wprowadzenia i przybicia Orła Polskiego. Akt ten odprawił się z najprzyzwoitszą okazałością, w przytomności kilkotysięcznego ludu, nie tylko z miejscowej ale i pobliższych parafij szlacheckiego stanu obojej płci panów, oraz municypalnych miasta Gostynia oficerów, na tę pożądaną uroczystość zgromadzonych. Nie było takiego, któryby szczególniejszego nie miał okazywać ukontentowania z tej cudownej dla Polski odmiany. Niewielkie to miasto i w majątkach swoich niebogate dało jednak dowód wielkich i wspaniałych sentymentów przy tej uroczystości.

Kościół parafjalny mimo swojej wspaniałości i porządnej ozdoby przybrany szczególniej w rzęsiste i porządne światło. W środku jego, blisko prezbyterjum, wystawiony był wspaniały, sześć łokci wysoki postument, bogato przybrany, na którym stała brama, orła w środku utrzymująca; poniżej jego na wezgłowiu aksamitnym karmazynowym leżała piękna i bogata korona z berłem, front zaś cały, obfitem jarzącem zastawiony światłem, przyjemniejszego dodawał blasku.

W rynku, na ścianie ratuszowej, przybrany był porządny i gustowny baldachim, mający w środku przygotowane miejsce do zawieszenia Orła. Obok stały piramidy rzęsistem ozdobione światłem, gustownie odpowiadające światłu naokół zastawionemu. Na czterech rogach rynku stojące statuy, lampami zewsząd przybrane, niepośledne swem światłem przydawały ozdoby.

Zaczęła się ta uroczystość od mszy św., którą w asystencji księży miejscowych przy odgłosie trąb i innych instrumentów muzycznych śpiewał pasterz tutejszy W. I. X. Jędryczkowski, kanonik inflancki, dziekan krobski, podczas której stosowne do tej uroczystości miał kazanie I. X. Bujakiewicz, beneficjat i wikary tutejszy. Po zakończeniu nabożeństwa, tenże W. I. X. pasterz w asystencji wszystkiego duchowieństwa przystąpił do benedykcji Orła, po której oddał w ręce dawnemu polskiemu magistratowi, piękną starością ozdobionym mężom, obywatelom tutejszym. Potem zaraz ruszyła procesja z kościoła do rynku z odgłosem nieustannym muzyki i hucznem z moździerzów i karabinów przez municypalność strzelaniem. Tę procesję poprzedziła nasamprzód w pięknym porządku licznych wieśniaków gromada, za nimi rzemieślnicze i miejskie cechy z gorejącem światłem, za niemi milicja municypalna w nowych i jednakich mundurach z przyzwoitą bronią, między którymi w środku postępował porządkiem liczny orszak dziewic z jarzące-mi świecami, z białemi chorągwiami, różnemi insygniami polskiemi i W. NAPOLEONA portretem ozdobionemi, w jednostajnym stroju. Za temi szły inne, niosąc na wezgłowku koronę i berło, tuż zaraz za temi Orzeł Polski niesiony, za którym szli kapłani, panowie i panie i reszta mnogiego rozlicznego ludu.

Takowym porządkiem stanąwszy już w rynku, gdy na przeznaczonem pod baldachimem miejscu ulokowany został klejnot, Polski Orzeł, miał mowę do ludu wspomnionego W. J. X. kanonik, dziekan i proboszcz krobski, w której przypomniał dawny byt Polaka, czem był i co znaczył, kiedy ojczyzna jego nazywała się Polską, a razem pokazywał, jak nieszczęśliwym został, kiedy wraz z ojczyznę stał się łupem grabieży, kiedy od nieczesnych przychodniów rządzony, częstokroć znieważany i upodlony bywał; kiedy na własnej ziemi i w własnym narodzie był zupełnie obcym, mając obcego króla, obce urzędniki, obce prawa, obcy język, obce obyczaje, do których jak niewolnik przez mus niewolony stosować się musiał. Tego zaś dowodząc wszelkiem doświadczeniem, dał poznać każdemu, że co przemoc zrobiła przeciw wszelkiej słuszności z Polską i Polakiem, to sprawiedliwość Boska napowrót odrobiła, wybrawszy Najjaśniejszego i Niezwyciężonego Cesarza i Króla NAPOLEONA, który Polskę z okropnego i hańbionego bytu podnosi do pierwszego blasku i honoru, a przeciwnie tych, którzy ją wniweczyli, obala i w to samo nieszczęście podaje. Iże tak jest zapewne, za dowód wystawił tego Orła Polskiego, który już nie w obcem i czarnem jak dotąd, lecz w własnem i białem prezentuje się pierzu, dając znać po sobie, że już odtąd i Polska ma być Polską i Polak Polakiem. Przydał i to nakoniec, że gdy nam ten klejnot i zaszczyt rodowity Narodu Polskiego, tego Orła przywraca wraz z Ojczyzną Zbawca nasz NAPOLEON pod którego skrzydłami i zrodzeni jesteśmy i wypielęgnowani, oraz przekonał każdego i zachęcił wszystkich do miłości Ojczyzny, do bronienia onej, do znoszenia cierpliwie początkowych przykrości, do zgody i jedności, do dziękczynienia Bogu, do nieustającej i gorącej modlitwy za przywrócenie Polski i za zbawcę naszego Wielkiego NAPOLEONA.

Po tej mowie wróciła ze swoim porządkiem procesja do kościoła i tern się zakończyła uroczystość. Orzeł zaś pod baldachimem stał przez cały dzień aż do wieczora, gdzie potem nanowo iluminowany, daleko wspanialej, ile w wieczornej chwili, widok ten zdobił; poczem wszystkiem dopiero przy radosnych okrzykach, kapeli i hucznem strzelaniu Orzeł ten przybity został. W oktawę zaś dnia tego, to jest 15 maja, powtórzona była przy tym samym Orle wieczorna iluminacja i trwała późno w wieczór”.