Piętnastu z Krobi

Artykuł Jerzego Zielonki:

“Druga wojna światowa kryje niejedną tajemnicę. Tyle Jest jeszcze niejasnych i niezbadanych spraw, tyle ciekawych epizodów. A czas płynie nieubłagalnie i zaciera ślady. Więc trzeba wydzierać z zapomnienia fakty z tamtych dni i odnowić je dla przyszłych pokoleń. Jest to patriotyczny obowiązek ojców i dziadów wobec dzieci i wnuków. Dziś w rubryce „Ocalić od zapomnienia” przedstawiamy opis i ofiary egzekucji publicznej w Krobi z 21 października 1939 r. Hitlerowcy rozstrzelali wtedy 15 Polaków.

Przyczyny i tło październikowych zbrodni niemieckich w Wielkopolsce są dobrze znane stałym czytelnikom rubryki „Ocalić od zapomnienia”. Grupy specjalne policji bezpieczeństwa z Poznania, funkcjonując jako objazdowe komanda śmierci między 21 a 23 października, dokonały publicznych zbrodni m.in. w Lesznie, Kościanie, Śmiglu, Włoszakowicach. Gostyniu. O wydarzeniach 21 października w Lesznie, gdzie „urzędowało” komando SS-sturmbannfuhrcra Flescha wiele wiemy. O Krobi napisano dotąd bardzo mało. Tam — po krwawym pobycie w Gostyniu — zjechało komando do SS-sturmbannfuhrera Sommera.

JAK W TEATRZE

Finał tragedii rozegrał się 21 października 1939 r. Na krobski rynek o godzinie piętnastej wyprowadzono 15 Polaków, w dwóch grupach: najpierw ośmiu, później siedmiu. Padły salwy plutonu egzekucyjnego — polała się krew. Egzekucja była publiczna, to znaczy — przypominała widowisko. Obserwatorzy stali jak skamieniali, jedynie grupka miejscowych Niemców wykazywała wyraźne oznaki radości, pokrzykując i klaszcząc w dłonie — jak w teatrze na niezłej komedii.

Tymczasem oni leżeli martwi niektórzy dobici strzałami z pistoletu. Jan Borowski z Krobi — lat 34. Antoni Bohm z Krobi — lat 48. Wojciech Cholewiński z Ziemlina — lat 64. Marceli Chudy z Krobi — lat 23. Józef Korytowski z Chwałkowa — lat 46. Stanisław Gil z Niepartu — lat 53. Julian Łoniewski z Krobi — lat 39. Henryk Pawlicki z Krobi — lat 31. Feliks Poprawa z Pępowa — lat 18. Kazimierz Sonnenberg z Krobi — lat 20. Mariusz Sumiński z Kuczyny — lat 31. Jan Trawiński z Krobi — lat 42 Jan Szczurny z Pępowa —lat 25. Walenty Walczak z Pępowa — lat 24. Franciszek Wolny z Korca — lat 47. Słowem w większości młodzi lub w tak zwanym kwiecie wieku. Niemal cały przekrój zawodowy ówczesnego społeczeństwa: 4 robotników. 2 rolników, mistrz krawiecki, technik budowlany. 2 właścicieli majątków i dyrektor dóbr, posterunkowy policji państwowej, kupiec. 2 urzędników.

Egzekucję poprzedziły aresztowania. które rozpoczęto 18 października 1939 r. W ich wyniku w prowizorycznym areszcie policyjnym, w budynku krobskiego magistratu, osadzono 40 osób. Atmosfera narastała i na dzień przed egzekucja było już wiadomo, że stanie się coś złego.

Z ZEZNAŃ STANISŁAWA BUSZY

W 1968 r. stanął przed sędzią polskim Stanisław Busz z Krobi, rocznik 1907. z zawodu — mistrz szewski, który przed II wojną światową i w czasie okupacji prowadził własny warsztat.

— 20 października 1939 r. otrzymałem wezwanie, aby przybyć następnego dnia o godz. 9-tej przed magistrat w Krobi z łopatą. Stawiło się 12 mężczyzn. Zaprowadzono nas na cmentarz i kazano wykopać duży grób długości 15 metrów. głębokości metr dwadzieścia. Zaniepokoiliśmy się. Wszyscy sądziliśmy że mogiłę kopiemy dla siebie. Jednakże zwolniono nas, polecając przybyć ponownie przed magistrat o godz. 15-tej. Na rynku w Krobi leżały już belki drewniane, przywieziono jeszcze worki z trocinami i stworzono z tego kulochwyt.

— Przed godziną 15-tą przyjechał autobus, w którym znajdował się oddział SS w sile 40 osób. Wermacht i policja spędziły polską ludność na rynek, obstawiły go posterunkami z karabinami maszynowymi gotowymi do strzału. Widziałem. jak na kilka minut przed godziną 15-tą wyprowadzono pierwszych ośmiu obywateli polskich i kazano ustawić się z podniesionymi rękami, twarzą do worków z trocinami… Później siódemka. Skończyło się rozstrzelanie. Zwłoki 15 obywateli załadowano na platformę i wywieziono na cmentarz. Szliśmy z łopatami za wozem. Na cmentarzu, rozstrzelanych ułożyliśmy w mogile i zasypaliśmy…

OFIARY NIENAWIŚCI

Jest oczywiste, że 15 obywateli ziemi krobskiej oddało swe życie za to, że byli dobrymi Polakami. Znaczna część z nich „zapracowała” na wyroki śmierci długo przed wkroczeniem hitlerowskich wojsk do miasteczka, „zapracowała” patriotyczną postawą j działalnością.

Inni padli ofiarą nienawiści miejscowych Niemców tzw. „volksdeutschów”. którzy wykorzystywali atmosferę wojennego napięcia do załatwiania dawnych porachunków.

I.            Sprawa technika budowlanego Marcelego Chudego (ur. 5 sierpnia 1916 r. w Krobi). Zeznaje brat — Walenty Chudy, budowniczy z Krobi:

— W październiku 1939 r. wróciłem z ucieczki do domu. Brat mój — Marceli Chudy powrócił po mnie, dosłownie kilka dni przed rozstrzeliwaniem. Miejscowa Niemka — Anna Barufe, którą znałem, powiedziała że z bratem jest źle. Radziłem mu, aby uciekł. Nie posłuchał. Kilka dni pracował przy odbudowie mostu w Kuczynie i — jak przed wojną — źle wyrażał się o Niemcach. W domu czekało na niego wezwanie na posterunek żandarmerii. Aresztowano go i wraz z kilkoma innymi, pamiętam, że z Julianem Łoniewskim, zawieziono go do Gostynia. Powrócili 20 października 1939 r. i osadzeni zostali w krobskim magistracie… Osobiście widziałem jak Marceli został rozstrzelany. Później rodzinę wysiedlono, a po powrocie z wysiedlenia dowiedziałem się, że mego brata oskarżali Albert Vogt z Krobi i Just z Ponieca, którzy podpisali donos. Wynikało z niego, że tak przed wojną, jak w październiku 1939 r. przy budowie mostu, wyrażał się źle o Niemcach…

II.           Sprawa mistrza krawieckiego — Antoniego Bohma (ur. 6 czerwca 1891 w Bodzewie). Zeznaje żona Pelagia z Gostynia:

— Mój mąż. Antoni udzielał się społecznie. Był Powstańcem Wielkopolskim. Gdy do Krobi wkroczyli Niemcy, wezwali go najpierw jako zakładnika.

Następnie wraz z innymi został rozstrzelany 21 października 1939 r. Powszechnie mówiono, że o tym kogo w Krobi rozstrzelano decydował burmistrz niemiecki Karl Kollewe i inni miejscowi Niemcy. Z początkiem grudnia 1939 r. wraz z rodziną zostałam wysiedlona…

III.          Sprawa urzędnika Kazimierza Sonnenburga (ur. 18 lutego 1919 r. w Berlinie). Zeznaje siostra — Romana Sonnenburg:

— Nie wiem dlaczego aresztowano mego brata Kazimierza. Miał wówczas 20 lat. pracował w Zarządzie Miejskim w biurze meldunkowym w Krobi. Nie jest wykluczone że któremuś z Niemców naraził się. Mówiono, że listę rozstrzelanych z Krobi sporządzał burmistrz Kollewe i sekretarka Anna Barufe. 13 grudnia 1939 r. zostałam z pozostałą rodziną wysiedlona, a po powrocie niczego szczegółowego nie zdołaliśmy się dowiedzieć…

IV.          Sprawa rolnika Henryka Pawlickiego (ur. 6 lipca 1908 r. w

Krobi). Zeznaje brat Aleksander Pawlicki:

— Brat mój Henryk Pawlicki był z zawodu rzeźnikiem. ale wspólnie z ojcem u którego w Krobi mieszkał, prowadził przedsiębiorstwo handlu bydłem i trzodą chlewną. Mieszkałem w tym samym miasteczku. prowadząc odrębne gospodarstwo domowe. W dniu wybuchu wojny wszyscy uciekaliśmy w kierunku Jarocina. Powróciliśmy po trzech tygodniach. Henryk przyjechał również, bowiem dowiedział się, że poszukują go Niemcy. Aresztowano go w połowie października 1939 r. i zawieziono do aresztu w Gostyniu, a 21. X. 1939 r. zginął w publicznej egzekucji w Krobi. Był kawalerem. Nie zajmował się polityką, ani nie udzielał w pracy społecznej. Po wojnie dowiedziałem się, że Niemcy zarzucali bratu, iż w 1919 r. brał udział w rewizji u Niemca Gustawa Begemanna w Wymysłowie koło Krobi. Nie było to raczej możliwe, miał bowiem wtedy 11 lat…

V.           Sprawa robotnika rolnego — Feliksa Poprawy (ur. 16 listopada 1921 r. w Pępowie). Zeznaje brat Władysław Poprawa:

— W związku z wybuchem wojny ojciec z najstarszym bratem — Feliksem otrzymali od niemieckiego właściciela Erzena polecenie przeprowadzenia koni ze stadniny na wschód. Rodziny robotników majątkowych wozami ewakuowano razem z końmi. Po kilku dniach wróciliśmy i jak poprzednio pracowaliśmy w majątku. W końcu września 1939 r. żandarmi zabrali Feliksa z pola i zamknęli w posterunku w Pępowie. Tego dnia aresztowano mieszkańców wsi: Jana Szczurnego i Walentego Walczaka. Dwa tygodnie przebywali w żandarmerii w Pępowie, poczem przewieziono ich do Gostynia. Matka i siostra starały się go odwiedzić, ale wszędzie mówiono. że brata nie ma. O rozstrzelaniu dowiedzieliśmy się kilka dni po egzekucji. Aresztowanie Feliksa wiążę z pewnym incydentem. Było to latem 1939 r. Miałem 7 lat. Stałem z wędka nad stawem majątkowym. znajdującym się blisko naszego domu. Leśniczy majątku — Niemiec Berger, przejeżdżając powózką zerwał mi z wędki haczyk Rozpłakałem się. Feliks, który z innymi chłopakami, bawił się w pobliżu, podszedł do Bergera i prosił, aby oddal wędkę. Berger podciął konie i odjeżdżał, a chłopcy zaczęli gonić powózkę i rzucać w nią kamieniami. Berger przystanął i w jego ręce pojawił się… pistolet. Ktoś pobiegł do naszego domu i wtedy mój starszy brat — Jan wybiegi z domu — Niemiec uciekł. Przypuszczam, że incydent ten miał związek z aresztowaniem brata…

JERZY ZIELONKA”