autor: Wł. Stachowski
Dawniej ingerencja kościoła w różnych dziedzinach życia była znacznie większa niż dziś. Święcono nie tylko potrawy, jak to się dzieje jeszcze dziś na Wielkanoc, zioła, gromnice, wypędzano nieczystego ducha, zażegnywano choroby, lecz stosowano formułkę zażegnania nawet na dokuczliwe zwierzęta.
Wśród szpargałów fary krobskiej znalazł się drobny, lecz jak wymowny dokument odnoszący się właśnie do zapomnianego dziś już zwyczaju wypędzania za pomocą zażegnania szczurów i myszy z budynków. Mała ta karteczka pisana ręką ks. Wolnicza, proboszcza św. Ducha w Krobi, pochodząca zatem z połowy XVIII wieku, zawiera następującą modlitwę:
„W Imię Troycy Przenayswiętszej, Boga Oyca, Syna y Ducha świętego. Wyklinam was y rozkazuję wam, myszy i szczury, aby wam tu to mieysce tak straszne było, iako będzie sędziom niesprawiedliwym, kiedy staną przed sąd Sędziego sprawiedliwego Boga.
+ Sancte Ubalde + defende nos a muribus et glyribus + lesus + Maria + loseph +”.
Starałem się znaleźć łączność jaką pomiędzy wzywanym na pomoc św. Ubaldem a gryzoniami, których miał wypłoszyć z siedzib ludzkich. Niestety nie wiele znalazłem w dostępnych mi źródłach. Tyle tylko, że był biskupem w Umbrii i że umarł w r. 1160. Również hagiografia nie daje dostatecznego rozwiązania zagadki. Sztuka przedstawia go jako kapłana-biskupa, przed którego zaklęciami ucieka diabeł. Może to stało się powodem, że jego właśnie wzięto jako sprzymierzeńca w walce z gryzoniami. Jeżeli wypędzał diabła, to mógł wypędzić i wszelkie zło, a zatem i myszy, które czasem są symbolem wyrzutów sumienia, jak na przykład w legendzie o Popielu. Może pomiędzy złym duchem i myszami istnieje w wierzeniach ludu jaka łączność, którą zużył kapłan przy układaniu formułki zażegnywającej.
Drobny ten przyczynek niech posłuży jako dokument do ówczesnych wierzeń.